'Delicje i łakocie'. Recenzja i konkurs.
Zbliżają się święta, więc każdy na pewno poszukuje ciekawych prezentów dla najbliższych. Dla mnie książka jest zawsze dobrym pomysłem, w szczególności jeśli jest to książka kulinarna lub kryminał. Dzisiaj mam dla Was propozycję na prezent dla łasucha. W październiku światło dzienne ujrzała książka Pauli Krajewskiej zatytułowana "Delicje i Łakocie". Paulinę poznałam osobiście już jakiś czas temu i jednego możecie być pewni - jej książka jest doskonałym odbiciem autorki. Pełna słodyczy, wesoła, kolorowa.
Książka podzielona jest na 3 części: Małe łakocie, Większe łakocie oraz Łakocie do picia. W każdej z nich znajdziecie mnóstwo przepisów na słodycze wszelakie: od domowej wersji znanych ze sklepów batoników (przez co z pewnością 100 razy lepsze), po galaretki, trufle, ciastka, na koktajlach kończąc. Wybór jest tak duży, że po otwarciu książki nie będziecie wiedzieli od czego zacząć, ale możecie być pewni, że z każdym przepisem sobie poradzicie. Wszystko wydaje się być proste w przygotowaniu, co jest niezwykle ważne, gdy nagle najdzie Was głodek na słodycze.
Każdy przepis, oprócz sposobu i czasu przygotowania, zawiera także ilość porcji, sugestie Pauli i wersję light dla tych, którzy zwracają uwagę na liczbę pochłanianych kalorii (choć mocno wierzę, że po lekturze "Delicji..." szybko przestaną zwracać na to uwagę ;) ). W książce znajduje się też czerwona tasiemka, którą możecie zaznaczyć następną recepturę do wypróbowania - bardzo przydatny element :) Nie pozostaje mi na tę chwilę nic innego jak tylko zasugerować się słowami autorki i "zanurzyć się w morzu przyjemności" :)
A na koniec najlepsze. Wraz z Wydawnictwem HELION chcę komuś sprawić słodką przyjemność i z okazji nadchodzących Świąt obdaruję dwie osoby książką "Delicje i łakocie". Aby ją otrzymać, napisz w komentarzu jakie słodycze lub deser lubisz najbardziej i dlaczego. Na odpowiedzi czekam do środy 16 grudnia. Spośród komentarzy wybiorę 2 najlepsze i w czwartek (lub najpóźniej w piątek) opublikuję wyniki :) Powodzenia!
Edit:
Moi Drodzy! Na poniższym filmiku przedstawiam "wybór" zwycięzców konkursu. Ciężko mi było wybrać samodzielnie, dlatego doszłam do wniosku, że najsprawiedliwiej będzie wylosować dwie osoby. Dziewczyny, proszę o kontakt mailowy (kinga[at]yummylifestyle.pl) i przesłanie adresów do przesyłki i numeru telefonu w razie potrzeby kontaktu :) Gratuluję i życzę słodkiego pichcenia :)
Edit:
Moi Drodzy! Na poniższym filmiku przedstawiam "wybór" zwycięzców konkursu. Ciężko mi było wybrać samodzielnie, dlatego doszłam do wniosku, że najsprawiedliwiej będzie wylosować dwie osoby. Dziewczyny, proszę o kontakt mailowy (kinga[at]yummylifestyle.pl) i przesłanie adresów do przesyłki i numeru telefonu w razie potrzeby kontaktu :) Gratuluję i życzę słodkiego pichcenia :)
W temacie słodkości zawsze trudno się zdecydować:) Z jednej strony lubię mocno czekoladowe desery, które zawsze poprawią nastrój po ciężkim dniu. Uwielbiam owsiane ciasteczka jako fajna opcja drugiego śniadania. W sytuacji kiedy trzeba jednak zdecydować wybieram sernik. On nigdy się nie znudzi. Super smakuje zarówno z sezonowymi owocami jak i karmelem, pistacjami czy kokosem. Dla poszukujących nowych smaków do wypróbowania są też bardziej "egzotyczne" opcje jak np. z herbatą matcha. Sernik to też niezapomniany smak dzieciństwa i weekendów u babci, która pozwalała spróbować jeszcze ciepłego, prosto z piekarnika.
OdpowiedzUsuńDobrze że święta za pasem i będzie sobie można pozwolić na delektowanie się ulubionymi łakociami:)
Pozdrawiam serdecznie,
Magda
Ehhh bardzo chciałabym mieć tę książkę! bez słodkości żyć nie mogę niestety...
OdpowiedzUsuńA co lubię najbardziej? mam ogromną słabość do czekolady... wiem, że pewnie nie jestem odosobniona ale taka prawda, że jestem czekoladoholiczką :) najbardziej na świecie i pod każdą postacią, nawet tą batatową, lubię brownie!!! wilgotne, nasycone smakiem i dające jednocześnie pole do wszelkim możliwych kombinacji... rozmarzyłam się... chyba pora na jedna małą kosteczkę czarnej gorzkiej przed snem :)
dobrej nocy życzy Wiewióra!
kuchennawiewiora@onet.eu
Moim ulubionym ciachem jest sernik. Wiem wiem, sernik to obok szarlotki i makowca, jedno z najpopularniejszych ciast. Ale ja, dzięki pewnej osobie, odkryłam sernik jako pole do niekończących się inspiracji i eksperymentów. Jak wiadomo serniki dzieli się na dwa rodzaje: pieczone i na zimno (najczęściej z dodatkiem żelatyny). W moim rodzinnym domu przygotowywało się oba: klasyczny, pieczony sernik z rodzynkami wg przepisu ze starej książki kucharskiej babci oraz sernik na zimno, przygotowywany wg receptury z rodzinnych stron mojego taty. Ten ostatni nie jest typowym sernikiem bez pieczenia – nie zawiera żelatyny – przypomina nieco paschę, z mnóstwem bakalii (można pokusić się o stwierdzenie że to bakalie otoczone masą serową).Od najmłodszych lat przygotowywałam go zawsze wspólnie z tatą, odpowiadając za niewdzięczną robotę – krojenia bakalii, podjadając je przy okazji. Ten sernik na zimno był dla mnie wyjątkowy, może za sprawą rodzinnej receptury, a może „magia” wspólnego pichcenia razem z tatą sprawiała, że bardzo go lubiłam. Za to nigdy nie byłam fanką sernika pieczonego – nie to, że nie lubiłam, czy też mi nie smakował, ale mając do wyboru inne ciasta, niewątpliwie wygrywały one z serowym klasykiem. Nie bez powodu użyłam czasu przeszłego „nie byłam fanką sernika...”, gdyż zmieniło się to za sprawą pewnej osoby, która odkryła przede mną nowe oblicze sernika pieczonego :-).
OdpowiedzUsuńJestem osobą, która uwielbia piec, eksperymentować w kuchni, przy czym nigdy nie zdarzyło mi się ściśle trzymać danego przepisu, zawsze muszę coś zmodyfikować po swojemu. Ponadto jestem uzależniona od blogów kulinarnych. Zarówno swoimi wypiekami, jak i wyszperanymi w sieci przepisami dzieliłam się z moim przyjacielem M. Chętnie słuchał o wyszukanych przepisach, o zmianach które w nich był wprowadziła, podsuwał pomysły, aż do czasu kiedy postanowił spróbować swoich sił w pieczeniu i upiekł swoje pierwsze w życiu ciasto – był to właśnie sernik, niby klasyk, ale zamiast rodzynek miał dodatek dżemu pomarańczowego. Był pyszny i kremowy. Po pierwszym sukcesie, przyszedł czas na kolejne serniki. I przyznam szczerze, że mnie zawstydził. On, stawiający pierwsze kroki w wypiekach, robił rewelacyjne serniki! Nauczył mnie, że sernik może mieć różną konsystencję, w zależności od sposobu przygotowywania może być lekki i puszysty, albo kremowy... Mimo swojego uzależnienia od blogów kulinarnych nigdy nie zaglądałam do działu serników – dla mnie sernik pieczony to był klasyk z rodzynkami i nie wyobrażałam sobie innego, np. kawowego, czekoladowego, z owocami... Dziś się z tego śmieję, bo sernik stał się moim ulubionym ciastem, chętnie eksperymentuję z jego smakami, czerpiąc inspirację z blogów kulinarnych a także wymyślając własne wariacje na jego temat. No cóż, dziś upieczenie sernikowego klasyka z rodzynkami jest dla mnie nie do pomyślenia, a sernik za każdym razem musi być inny. Przyznam, że dzięki M. odkryłam nie tylko nowe oblicze sernika, ale nauczyłam się piec to ciasto intuicyjnie, na oko, bez przepisu. Wspólnie z M. chętnie wyszukiwaliśmy nowe sernikowe inspiracje, kreowaliśmy własne wariacje na temat jego smaku, a przede wszystkim wzajemnie przygotowywaliśmy je dla siebie.
Lubię serniki także za jego uniwersalność -może być zarówno, zwykłym codziennym ciastem do popołudniowej kawy czy herbaty, a jednocześnie eleganckim, odświętnym deserem.Ponadto przygotowany w tortownicy, wysoki sernik, do tego pięknie ozdobiony,może stać się eleganckim, majestatycznym tortem.No po prostu ciasto na każdą okazję.
pozdrawiam.
h_anka
h_anka(at)wp.pl
Moim ukochanym deserem jest ciasto królewiec. Dlaczego ? Bo zawsze robi mi je moja kochana babcia i tak jak ona zrobi tak nigdzie indziej mi nie smakuje. Prawdopodobnie dlatego,że wkłada w nie całe swoje serce dla wnusi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Justyna
kuchennefascynacje@o2.pl
Dla mnie najlepszą słodkością jest klasyczna gorzka czekolada- jest słodka i na dodatek zdrowa. Dodaję ją do moich ulubionych ciastek owsianych z Twojego przepisu. Chciałabym spróbować innego zastosowania czekolady gorzkiej i myślę, że w tej książce odnajdę to, czego szukam :)
OdpowiedzUsuńJakie słodycze lubię najbardziej? Nie wiem! Wiem natomiast, które najbardziej lubię piec- te, które sprawiają moim bliskim najwięcej przyjemności. Na przykład wczoraj, na spotkanie z przyjaciółmi zrobiłam sernik z musem malinowym, bo to ulubione ciasto moje męża. I mimo, że szczerze nienawidzę przecierać malin przez sito i że nie mogłam go zjeść (co było nie lada torturą, gdyż naprawdę jest pyszny), bo w naszym domu pojawił się ostatnio cudowny szkrab, które nie toleruje nabiału to i tak byłam szczęśliwa, gdy mój mąż jadł go ze smakiem.
OdpowiedzUsuńMoje ulubione słodycze to te, które wywołują uśmiech na twarzach bliskich mi ludzi.
Miłego przedświątecznego pichcenia
Marta
klobus.marta@gmail.com
odkąd pamiętam to zawsze w moim brzuchu znalazło się miejsce na pieczony sernik. ale nie byle jaki. tylko klasyczny. bez żadnych dodatków, rodzynek, skórki pomarańczowej, kawałków brzoskwini czy lukru. ot, taki pusty w środku, ale z dobrego sera. Nie musi być puszysty, może być ciężki, ważne, żebym po 1 kawałku czuła się najedzona.
OdpowiedzUsuńI taki właśnie sernik piekę sobie na lepszy humor i Święta. bo jak grzeszyć to porządnie. tyle w temacie deseru.
A jeśli chodzi o słodycze, to również wybieram klasykę m.in. torcik wedlowski, nutelle albo wafle torcikowe. to smaki mojego dzieciństwa. Wtedy kiedy czekolada była czekoladą a nie wyrobem czekolado-podobnym.
pozdrawiam ciepło i świątecznie.
Magdalena
Magdaleno, książka trafi na Twoją półkę :) proszę o kontakt mailowy i przesłanie danych adresowych do wysyłki :) Gratuluję raz jeszcze i pozdrawiam!
UsuńO rany:) nie spodziewałam sie :)))) dziękuje !!!
UsuńUwielbiam "sernik" z orzechów nerkowca, z dodatkiem wiórek kokosowych, z limonką, na spodzie z daktyli. A dlaczego? Ponieważ nietolerancja glutenu czy laktozy nie musi oznaczać rezygnację z przyjemności a raczej bardziej kreatywne podejście do pieczenia czy gotowania.
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najpiękniejsze na te święta!
Ola
Olu, książka trafi na Twoją półkę :) proszę o kontakt mailowy i przesłanie danych adresowych do wysyłki :) Gratuluję raz jeszcze i pozdrawiam!
UsuńMoim ulubionym "słodyczem" jest karpatka mojej mamy. Smakuje przepysznie i kojarzy mi sie z Wielkanocą i tym jak bylam malym dzieciakiem. Zawsze wieczorem w wielką sobotę wyjadalam krem z ciasta nie ważne czy mama chowala ciacho na szafie czy zostawiala na stole. Mama byla zla, ale jednoczesnie byla szczesliwa, ze dziecko zjadlo cos dobrego :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! :)
Moimi ulubionymi słodyczami są cukierki krówki. Zapewne dlatego, że przypominają mi dzieciństwo, kiedy to ilość słodyczy była ograniczona, a to co lepsze dostawało się w paczkach od rodziny z Niemiec. Krówki - najlepiej te ciągnące, zwane przez mojego tatę "mordoklejki" są dla mnie symbolem beztroski, radości i nagrody za dobre sprawowanie czy uczynek - bo głównie za to trafiały do mojej buzi...
OdpowiedzUsuńExtra jest ten wpis! polecam :)
OdpowiedzUsuń