USA odc.3: NYC!/ Sałatka z pieczonego buraka i pomarańczy.

18:48 Kinga ⚬ Yummy Lifestyle 1 Comments

W minioną środę wybrałam się na krótką wycieczkę do Nowego Jorku. Okazji było kilka: po pierwsze siostra mojej mamy zawitała tam z wizytą, po drugie w czwartek miałam wolny dzień i po trzecie - w czwartek miałam imieniny. Świetny pretekst do wyrwania się do cywilizacji (nie wspominałam do tej pory, ale mimo tego, że Allentown jest trzecim co do wielkości miastem w Pensylwanii, do centrum lepiej nie zapuszczać się samemu; miasto w centrum wygląda jak slumsy, a plotki głoszą, że do bezpiecznych nie należy). Zaraz po pracy spakowałam więc kilka rzeczy i godzinę później siedziałam już w autobusie do Nowego Jorku. Zaskakujące jest jak widok panoramy Manhattanu zapiera mi dech i przyspiesza bicie serca. Gdy tylko zobaczyłam pierwsze nowojorskie budynki, uśmiech sam wpełzł na moją twarz. Pech chciał, że w City przywitała mnie przeraźliwa burza, która raczej uniemożliwiała zobaczenie czegokolwiek nocą. Udaliśmy się więc od razu na Brooklyn, gdzie mieliśmy nocleg. Cóż, zdjęć z Brooklkynu nie będzie, ponieważ przed zwiedzaniem NYC następnego dnia niefortunnie sformatowałam kartę. Kolejny pech, ale później było już tylko lepiej. Rano z Brooklynu wyruszyliśmy na dolny Manhattan. Tam mieliśmy zacząć zwiedzanie Miasta, Które Nigdy Nie Śpi. Pierwszy punkt wycieczki: Liberty Island ze Statuą Wolności.


Na wyspę dostaliśmy się promem, który ma 3 przystanki: pierwszy to Liberty Island, następny to Ellis Island a ostatni to już Battery Park na Manhattanie. Rejs na Liberty Island trwa zaledwie kilka minut. W czasie jego trwania możemy podziwiać panoramę Manhattanu, jest też okazja do zrobienia zdjęć Statuy z odpowiedniej odległości. Uwaga! Na statku strasznie buja, szczególnie w trakcie postoju, więc polecam wsiadać na niego jak najpóźniej ;) Co do samej wizyty na Liberty Island - zobaczenie na żywo pomnika znanego do tej pory tylko ze zdjęć i filmów było dla mnie fajnym przeżyciem. Obchodziłam Statuę dookoła, wciąż nie mogąc uwierzyć gdzie jestem. Zaraz przy zejściu ze statku można odebrać audio przewodnik po wyspie - nie skorzystałam z niego za bardzo, bo pochłonięta byłam robieniem zdjęć, podziwianiem widoków i wystawianiem twarzy na promienie słońca, które łaskawie zaczęły wyłaniać się zza chmur.  
Z racji dość ograniczonego czasu, zrezygnowaliśmy tym razem z oglądania okolicy ze Statuy Wolności oraz ze zwiedzania muzeum poświęconemu emigrantom, których przyjmowano właśnie na Wyspie Ellis. Po powrocie na stały ląd nasze drogi się rozeszły - moi towarzysze ze względu na wykupiony New York Pass wyruszyli na podbój nowojorskich muzeów, ja ze względu na niezwalniający czas postanowiłam tym razem zobaczyć Brooklyn Bridge, a następnie pospacerować po Manhattanie. Uzbrojona w mapę, z aparatem w dłoni ruszyłam w kierunku Mostu. O dziwo, drogę do samego Brooklyn Bridge znalazłam dość szybko, gorzej było z odnalezieniem schodów na tenże. Po ponad 15 minutach krążenia, łaskawy policjant wskazał mi drogę i po chwili po raz kolejny uśmiechałam się sama do siebie oglądając na własne oczy następne, tak bardzo znane mi miejsce. Widoki z Mostu są naprawdę świetne. Z pewnością nie była to moja ostatnia wizyta w tym miejscu, następnym razem wybiorę się tam po nocne zdjęcia :)
Przechodząc Mostem z Manhattanu znalazłam się na Brooklynie. Moja fantastyczna orientacja w terenie zmusiła mnie do półgodzinnego spaceru w poszukiwaniu stacji metra, ale w końcu się udało. Stamtąd pierwotnie miałam się udać na Times Square i tam spędzić czas do mojego wyjazdu. Jadąc jednak w kierunku Manhattanu stwierdziłam, że mam wystarczająco dużo czasu, żeby zobaczyć coś poza Times Square. Zmieniłam więc linię metra i wysiadłam na skrzyżowaniu 5 Alei z 53 Ulicą z planem zobaczenia jak największej ilości znanych mi już miejsc. W taki więc sposób dotarłam na Grand Central Terminal, zaglądnęłam do Katedry Św. Patryka, po kilku godzinach spacerów klapnęłam na tyłku w Bryant Park, na 5 Alei wypiłam mrożoną herbatę w Starbucks a na Times Square 'strzeliłam selfie' z Morganem Freemanem (niestety tylko woskowym ;)) 


Nowy Jork jest niesamowity, stwierdzam to po jednym spacerze i boję się pomyśleć jak bardzo wzrośnie moja fascynacja Miastem przy kolejnych wizytach. Owszem jest głośno, syreny wyją jedna po drugiej, taksówki trąbią niemiłosiernie, ale to właśnie chyba to sprawia, że Big Apple jest tak fascynujące. Następnym razem planuję wjechać na Top of the Rock i zrobić najlepsze (jak dotąd) zdjęcia w swoim życiu, zjeść lunch w Central Parku i odwiedzić 9/11 Memorial and Museum. A póki co po wirtualnym zwiedzaniu zapraszam Was na lekką sałatkę z pieczonego buraka i pomarańczy. Idealna na upały, fantastyczna po długich spacerach ;)
Jeśli szukacie pomysłu na prostą lecz elegancką sałatkę, przychodzę na ratunek. Ta tutaj nie dość, że pięknie się prezentuje to jednocześnie bardzo dobrze smakuje. Nadaje się na efektowną przystawkę na przyjęcie jak i na letni posiłek. Zachwyci każdego kto lubi połączenia słodko-słone, przeciwników być może zachęci do częstszych eksperymentów :)


Sałatka z pieczonych buraków i pomarańczy
Składniki:
  • 1 średni burak
  • 1 pomarańcza
  • 50 g sera typy feta
  • garść rukoli
  • 1 łyżka miodu
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • olej rzepakowy
  • sól, świeżo zmielony kolorowy pieprz
Sposób przygotowania:
Buraka dokładnie myjemy, osuszamy, ścinamy dwa końce, smarujemy odrobiną oleju rzepakowego, zawijamy w folię aluminiową i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni do czasu, aż będzie miękki. Następnie obieramy go i kroimy na cieniutkie plasterki. Pomarańczę obieramy, kroimy na plasterki. Na talerzu układamy rukolę, na niej naprzemiennie plasterki buraka i pomarańczy. Całość posypujemy pokruszoną lub pokrojoną w kostkę fetą. Miód mieszamy z łyżką oleju rzepakowego, polewamy sałatkę razem z octem balsamicznym. Całość oprószamy odrobiną soli i pieprzu.

SMACZNEGO!

1 komentarz :

  1. Ja też chcę do NY! Bardzo Ci zazdroszczę tej wyprawy do Stanów, też chciałabym kiedyś odwiedzić ten fascynujący kraj, a Twoje zdjęcia tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto. Niemniej jednak na razie muszę zadowolić się sałatką i marzeniami o podróży do USA.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać co myślisz!