Śledzie korzenne z olejem rzepakowym.
Tegoroczny sezon przepisów świątecznych rozpoczynam z pierwszym dniem grudnia :) Do wigilijnej kolacji pozostały 23 dni. Przez ten czas postaram się zamieścić jak najwięcej przepisów, jakie dla Was przygotowałam na ten wyjątkowo smaczny czas :) Zależy mi na tym, żeby oprócz typowo świątecznych przepisów pojawiły się tu także pomysły na jadalne prezenty dla Waszych bliskich. Mam nadzieję, że wypełnię swój plan przynajmniej w 50 % a receptury okażą się dla Was interesujące i przydatne :)
~*~
Wiadomo nie od dziś, że Święta Bożego Narodzenia, a właściwie głównie Wigilia, to święta bardzo rybne. na pierwszym miejscu (przynajmniej stereotypowo) jest karp. Zaraza zanim na pewno na podium wkracza śledź. Swoje pierwsze świąteczne śledzie przygotowałam rok temu. To był mój śledziowy debiut i byłam z niego całkiem dumna. W tym roku postanowiłam poeksperymentować, bo skoro (teoretycznie) polubiliśmy się z tymi rybami, to nie zaszkodzi spróbować innych wersji niż klasyczna 'z cebulą w oleju'. Na pierwszy rzut poszły filety z korzennej marynacie i muszę powiedzieć, że zostałam ich ogromną fanką, a najlepszym wyznacznikiem ich niesamowitości jest fakt, że moja mama, z zasady niejadająca śledzi, stwierdziła, że są przepyszne. Prawdopodobnie sprawia to fakt, że dzięki przyprawie korzennej i rodzynkom ryby te smakują nietuzinkowo, a do tego równie dobrze po prostu wyglądają na talerzu :)Śledzie korzenne z olejem rzepakowym
Składniki:
- 400 g filetów śledziowych (odsączonych z zalewy)
- 1 łyżka miodu
- 2 łyżeczki domowej przyprawy korzennej lub po 1/3 łyżeczki cynamonu, imbiru, kardamonu, mielonego pieprzu i goździków oraz kilka zmielonych ziaren anyżu
- 1/2 łyżeczki białej gorczycy
- 2-3 liście laurowe
- 5-6 ziaren ziela angielskiego
- 1 cebula
- sok z 1 cytryny
- 1 łyżeczka sosu Worcestershire
- 1 łyżeczka ciemnego sosu sojowego
- 1-2 łyżki rodzynek
- olej rzepakowy
Sposób przygotowania:
Śledzie układamy w płaskim pojemniku, zalewamy zimną wodą, odstawiamy na noc do lodówki. Filety wyciągamy z wody, kroimy w mniejsze kawałki, układamy w pojemniku, w którym będą się marynować. Cebulę obieramy i kroimy w cienkie półtalarki, razem z rodzynkami (wcześniej namoczonymi w gorącej wodzie) posypujemy nią śledzie. Mieszamy składniki marynaty: miód, przyprawę korzenną, gorczycę, sok z cytryny, sosy sojowy i Worcestershire, dopełniamy olejem rzepakowym (ok. 0,5 szklanki). Marynatą zalewamy śledzie, jeśli trzeba uzupełniamy olejem rzepakowym (filety mają być całkowicie przykryte marynatą), dodajemy liście laurowe, oraz ziele angielskie. Przykrywamy, odstawiamy do lodówki na kilkanaście godzin, aby śledzie dobrze się zamarynowały.
SMACZNEGO!
Czy wiesz, że... Olej rzepakowy jest naturalnym źródłem kwasów omega – 3 i dlatego warto go włączyć do swojej codziennej diety. Jest zdrowszy od oliwy z oliwek, nie ma smaku, przez co można go używać nie tylko do smażenia, ale nawet do ciast, a zawarte w nim witaminy mają zbawienny wpływ na nasze zdrowie i urodę.
Aaa wyprzedziłaś mnie, u mnie za kilka dni dopiero pojawi się podobny przepis na śledzie korzenne, jak to blogerki planujemy kilka tygodni wcześniej świąteczne posty :) Pomysł użycia sosu Worcestershire bomba! :)
OdpowiedzUsuńhaha też mam w niedalekich planach ;)
OdpowiedzUsuńsuper fotki
Oj, jakie one muszą być dobre! :) Wypróbuję w tym roku na święta, na pewno! Zwykle robiłam zwykłe w oleju (też rzepakowym oczywiście, najlepszy!) z cebulką, ale mam ochotę trochę poeksperymentować :)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za opinię i przesłanie zdjęcia do galerii :))
UsuńPiękna kompozycja. Wykorzystałam 90% z przepisu (bez sosu Worcestershire i sojowego i zdecydowanie mniej z cytryny, no i anyżku nie dostałam). Ale pachnie pięknie. Obawiałam się wczoraj, że mieszanka jakaś taka za słaba, ale po jednej nocy w lodówce śledź = rozkosz. Choć poczekam na obiektywne opinie, bo w moim stanie chyba każdy śledź = rozkosz ;)
OdpowiedzUsuń