Moi Drodzy :) Zgłoszeń do konkursu było co prawda niewiele, ale te, które się pojawiły, pozwoliły mi się przenieść myślami do Waszych czasów dzieciństwa. Tak jak się spodziewałam, w większości domów królował sok malinowy. Nic dziwnego, bo również i w mojej piwnicy półki zastawione były litrami malinowego syropu.
Nagrodzić bym chciała jak zwykle wszystkich, ale nagród jest tylko 6... Czytałam więc Wasze historie kilka razy, żeby być pewną swojego wyboru i oto wybrane komentarze:
I miejsce - Kasia
Jak zobaczyłam ten konkurs to nie miałam wyjścia, muszę się tu wypowiedzieć! ;) Teraz już dorosła, kochająca gotować, lubię wracać myślami do 'początków'. Czyli do ogromnej kuchni mojej babci w starej kamienicy! Ah co to były za czasy. To tam z moją kochaną babcią upiekłam pierwszy placek, który do dziś nie wiem dlaczego nazywa się w moim domu węgierskim. Mimo, że dom babci nie był na drugim końcu Polski i widywałam się z nią dość często (teraz nawet częściej! ;) ) to każda wizyta u niej była odkrywaniem. Były duże pokoje, długie i wysokie (a może to tylko dziecięca perspektywa?), łazienka, w której zawsze na Gwiazdkę pływały karpie i bawiliśmy się z nimi z kuzynem. Był też pokój dziadka, w którym trzymał swój przedwojenny rower i z namaszczeniem o niego dbał. Ale najwspanialsze przygody przeżywało się w kuchni. Była jasna, z dużym starym piecem i co najważniejsze ze spiżarnią, którą tak bardzo chciałabym kiedyś mieć! :) I to stąd pochodzą moje najlepsze kulinarne wspomnienia z dzieciństwa! Bo oprócz tego, że mogłam z babcią piec i gotować, szperać i chować się w spiżarni, to tylko u babci piłam napój przygotowany z syropu... Dziś gdy wybieram dżem, syrop czy jogurt, jednym z kryterium wyboru jest kolor :P musi być czerwony. Czyli w grę wchodzą takie smak jak wiśnia, truskawka czy malina. Natomiast jak byłam mała to u babci był syrop BRZOSKWINIOWY! To zdecydowanie jest smak mojego dzieciństwa, tych momentów kiedy rodziła się moja miłość to spędzania czasu w kuchni. Do teraz ten smak pamiętam a co lepsze, babcia nadal zaopatruje się w syrop brzoskwiniowy i gdy tylko jest okazja przenoszę się w tamte czasy za pomocą kubka z chłodnym i orzeźwiającym napojem... W tej chwili rozmarzona dziękuję organizatorom konkursu, że dzięki nim zamknęłam oczy i z uśmiechem na twarzy przewijam w pamięci dawne sytuacje. Czy jest coś piękniejszego niż wspomnienia? Dobrze, że umysł dba o nasze dobre samopoczucie zatrzymując to co dobre w naszej pamięci! :) syrop brzoskwiniowy zawsze spoko, zachowuje w sobie to co najlepsze, od smaku po wspomnienia! :)
II miejsce - Anutek
Wisnie i ich nieziemski, ciezki, ulepkowato-cierpki zapach przynosza mi zawsze wspomnienie produkcji domowego soku wisniowego, kiedy bylam mala dziewczynka.
Wisnie, ooo cale wiadro wisni, przyjezdzaly z rodzinnej wiochy mojej mamy zeby rozpanoszyc sie w calym naszym blokowiskowym mieszkaniu. Wisnie staly w kuchni, kapaly sie w wannie, pietrzyly pelnymi sloikami w przedpokoju..
Caly proces produkcji byl fascynujacy dla malej dziewczynki ale najwieksza niesamowitoscia, wynalazkiem z innego swiata, sredniowieczna maszyna tortur i tajemnica nieogarnieta byla ona - wielka, metalowa, zgola przedpotopowa... DRYLOWNICA do wisni :) Wisnie drylowalo sie w niej pojedynczo i trwalo to calymi godzinami a krwawa wisniowa posoka lala sie wokol strumieniami. Moglam przygladac sie temu cale wieki a czasem i mnie pozwolono pozbyc sie jakiejs pesteczki :)
Kocham zapach wisni
III miejsce - Renata D.
Dla mnie dzieciństwo kojarzy się nierozłącznie z malinowym syropem Paola. Zawsze u nas w domu był ten syrop i był wykorzystywany absolutnie do wszystkiego. Często na śniadanie mama robiła mi kaszkę mannę koniecznie polaną syropem malinowym. Na deser mama robiła domowy budyń waniliowy, podawała go w pucharkach a na wierzchu malowała esy floresy słodkim, czerwoniutkim syropem. Czasami był także pyszny kisiel zrobiony na syropie z dodatkiem ulubionych owoców. Ja zawsze robiłam sobie mieszankę wszystkich owoców jakie tylko były pod ręką. Latem jedliśmy lody polane syropem, albo sorbety z dodatkiem malinowego przysmaku. Uwielbiałam zlizywać roztapiające się lody ze swoich dłoni, które później kleiły się strasznie. Obowiązkowo do każdego posiłku latem piliśmy wodę z syfonu z sokiem malinowym. Uwielbiałam wpatrywać się w uciekające do góry różowe bąbelki i wsłuchiwać się w przyjemny psssssyyyyyyyttt. Latem dodawaliśmy do wody jeszcze zmrożone maliny, wtedy smak napoju był podwójnie malinowy.
Moja mama często jadła chleb posmarowany syropem malinowym, smakował wybornie, takie kromeczki świeżego chleba były lepsze niż wymyślne kanapki z wędliną, serem i innymi dodatkami. Mój tato za to dodawał syropu malinowego do herbaty, w takich ilościach, że herbata miała rubinowy kolor i była bardzo słodka. Ja również uwielbiałam herbatkę z syropem malinowym, szczególnie kiedy byłam chora piłam taką herbatę hektolitrami. Tato nie przepadał za słodyczami, ale nie mógł się obejść bez herbaty z dodatkiem syropu malinowego.
Pamiętam jak latem mrówki wchodziły nam do domu i wspinały się po butelce aby dostać się do słodkiego syropu. Trzeba było uważać żeby potem żadnej nie zjeść. Nie mogliśmy dać sobie z nimi rady, bo tak je ciągnęło do słodziutkiego syropu. Różne odstraszające aerozole czy granulki nie działały, domowe sposoby takie jak proszek do pieczenia również nie podziałał, ale jednak mama któregoś dnia wstawiła butelkę z syropem do miski napełnionej wodą. Tego niestety biedne mrówki nie umiały obejść i niektóre w poszukiwaniu słodkości skończyły swój żywot. Czasem znajomi się dziwili czemu trzymamy butelkę w misce z wodą, ale szybko przekonali się, że innego wyjścia nie ma. :) Nasze domowe zwierzęta też bardzo za nim przepadały, koty wylizywały każdą słodką kroplę, która przypadkiem skapnęła gdzieś na podłogę lub blat kuchenny. Często także starały się wylizywać szyjkę butelki, wtedy rodzice chowali ją go szafki a ja biedna musiałam się wspinać po taborecie aby ją dostać (butelkę oczywiście :)).
Do dziś dzień syrop Paola zawsze jest w moim domu. Mój mąż uwielbia pić go pomieszanego z gazowaną wodą mineralną. Ja wykorzystuję go często w kucharzeniu - rozcieńczonym syropem nasączam biszkopt, robię galaretkę z syropu lub dodaję do koktajli bądź zup owocowych. Przebojem stały się kostki lodu z zamrożonego syropu - dodane do drinka nie dość, że ładnie wyglądają jak kosteczki się rozpuszczają to jeszcze przełamują smak alkoholu swą słodkością. Mój mąż przygotowuje tzw "wściekłe psy" z dodatkiem syropu malinowego i kroplą tabasco.
Teraz kupujemy syrop Paola tylko w dużych 3 litrowych butelkach aby na dłużej wystarczył, chociaż i tak po tygodniu już mało co go zostaje. :)
Wyróżnienia otrzymują:
Gośka, Agateq i Muffinka :)
Dziękuję wszystkim za udział w konkursie, Zwyciężczyniom gratuluję i czekam na odpowiedź mailową z danymi do wysyłki nagród! :)
1 komentarze :
Daj znać co myślisz!