Nowy Rok sprzyja postanawianiu sobie różnych rzeczy. Jedni stawiają sobie za cel rzucenie palenia, inni obiecują sobie, że będą się bardziej przykładać do swoich obowiązków. Są tacy, którzy za punkt honoru stawiają sobie, spełnienie jednego ze swoich marzeń. Ale zdecydowanie najwięcej jest pewnie tych, którzy postanawiają: w tym roku schudnę. Muszę się przyznać, że nie raz wzmacniałam kręgi takich osób. Powiem Wam nawet, że udawało mi się ten cel osiągnąć. Szkoda tylko, że na krótko ;) W tym roku nie obiecywałam sobie, że schudnę. Postanowiłam, że zmienię swój tryb życia na lepszy, czyli zdrowszy. Żeby słowa sobie dotrzymać, jeszcze z końcem grudnia kupiłam karnet do klubu fitness. Wiedziałam, że jeśli wydam na coś większą kwotę pieniędzy, będę z tego korzystać ;) Ale to nie wszystko. Zmieniłam trochę swoją codzienną dietę i zaczynam odczuwać pozytywne zmiany w swoim organizmie, mimo, że minął dopiero miesiąc. Ale po kolei....
1. Ruch to zdrowie!
Nie od dzisiaj wiadomo, że sport to podstawa zdrowego trybu życia. Oto co udało mi się mądrego znaleźć na temat korzyści płynących z uprawiania sportu:
"Uprawianie sportu wciąga. Nabieramy energii i odnosimy wrażenie, że stajemy się lżejsi. Łapanie za torbę z kostiumem pływackim wejdzie nam w nawyk. “Coś” samo będzie nas pchać w stronę ruchu. Gdy się poczuje ten rodzaj energii trudno bowiem usiedzieć na miejscu. Co więcej szybko odkryjemy, że lepiej się wysypiamy, łatwiej odpoczywamy, szybciej regenerujemy siły, nie ulegamy przesileniom pogodowym i zwiększyła nam się odporność. Zmarźluchy przestają marznąć. Sport wpływa bowiem na wydolność naszego układu krwionośnego i oddechowego. Odpowiednio dobrany wysiłek fizyczny potrafi pomóc osobie np. z nadciśnieniem tętniczym, o ile nie ma innych zdrowotnych przeciwwskazań. Szybki spacer, jazda na rowerze czy pływanie potrafią obniżyć ciśnienie np. o 10 mmHg. Oczywiście musi być to skonsultowane z lekarzem! Dzięki dotlenieniu organizmu - z kolei osoby z niskim ciśnieniem (niedociśnieniem samoistnym) - będą się mogły przekonać, że dzięki rozszerzeniu naczyń krwionośnych, udrożnieniu ich, uelastycznieniu utracą uczucie senności, ospałości, zmęczenia.
Dzięki sportom nie tylko modelujemy sylwetkę czy pozbywamy się cellulitu. Możemy pracować równomiernie nad poszczególnymi grupami mięśni i przygotować ciało do konkretnych zadań. W tym zupełnie naturalnych. Kobietom wysportowanym o wiele łatwiej wrócić do dobrej formy, jeśli ćwiczyły. Do - nawet zaawansowanych miesięcy ciąży - można w porozumieniu z instruktorem uprawiać aerobik czy pływać. Sport pomaga również w rehabilitacji."
Jest jeszcze jeden aspekt, o którym warto wspomnieć przy okazji sportu. Aktywność fizyczna poprawia bowiem nie tylko naszą kondycję i sylwetkę, ale także samopoczucie. Wszystko to za sprawą endorfin, czyli hormonów szczęścia, które są wytwarzane przez nasze mózgi. Dzięki nim, po wysiłku fizycznym, odczuwamy dużą przyjemność. Początkowo w to nie wierzyłam. Jak człowiek zmęczony i spocony może odczuwać radość?! Jednak moje podejście zmieniło się po pierwszych zajęciach zumby, w których uczestniczyłam. Z sali wyszłam zdyszana, przez godzinę zajęć wypiłam niemalże 1,5 litra wody, koszulkę miałam mokrą od potu, a nogi uginały się pode mną od wysiłku. Zdziwiłam się jednak, że zamiast być zmęczona odczuwam ogromną satysfakcję i radość! :) Przestałam być niedowiarkiem w kwestii sportowych endorfin.
Pamiętajcie jednak, żeby stopniowo zwiększać wysiłek. Ja przyznam, że narzuciłam sobie zbyt duże tempo jak na początek co zaowocowało bólem kolan i zmniejszoną przyjemnością z ćwiczeń. Dlatego chwilowo ograniczam się do pilatesu i spokojnych ćwiczeń na strefie cardio, by za tydzień lub dwa wrócić na zumbę i bokwę :). Jeśli macie taką możliwość, przed rozpoczęciem ćwiczeń na siłowni umówcie się na spotkanie z trenerem. W 'moim' klubie fitness jest darmowy trening wprowadzający, z którego skorzystałam. Dzięki takiemu treningowi będziecie wiedzieć jak i na czym ćwiczyć, żeby osiągnąć zamierzony efekt i nie zrobić sobie przy tym krzywdy ;)
2. Zdrowa dieta to kolejny filar sukcesu!
I nie mówię wcale o dietach odchudzających, a o racjonalnym żywieniu. Podstawą jest śniadanie i wiem to od dziecka. Niestety od bardzo długiego czasu śniadanie było rzadkością w moim menu. Zjadałam je zazwyczaj tylko w weekendy. Odkąd mam swoje mocne postanowienie poprawy nie wychodzę z domu bez śniadania. Dzięki temu, mój organizm nie dopomina się burczeniem brzucha o jedzenie po 20 minutach od wyjścia na zajęcia, czy do pracy. Ważne, żeby śniadanie nie było zbyt ciężkie, bo spalanie go pochłonie masę energii i będziemy ociężali i ospali. Wybierzcie coś lekkiego, ale pełnowartościowego. Muesli, owsianka (której nie jadam, bo nie lubię ;) ). Ja wybieram najczęściej pełnoziarniste płatki z owocami, dosypuję do nich garść suszonej żurawiny, dla smaku i dla zdrowia, do tego mleko lub jogurt naturalny. W okresie wiosennym uwielbiam przygotowywać sobie tzw. 'wiosenne kanapki'. W ich skład wchodzi ciemne pieczywo, sałata, dobrej jakości delikatna wędlina, ser żółty, ogórek, pomidor, papryka, rzodkiewka, jajko ugotowane na twardo i szczypiorek, mnóstwo szczypiorku ;) Zazwyczaj wystarczą mi dwie takie kanapki (kromki mieszczące się bez problemu na dłoni), żeby mieć wypełniony brzuch ;) Staram się jeść regularnie, częściej, a mniej. Dzięki temu organizm cały czas jest na najwyższym poziomie spalania.
Ponadto niemalże całkowicie zrezygnowałam z fast foodów. Mówię niemalże, ponieważ gdy nie zdążę przygotować sobie nic do pracy odwiedzam 'restaurację' North Fish. Jakby nie patrzeć jest to chyba fast food, ale przynajmniej obiad mogę skomponować np. z grillowanej lub gotowanej na parze ryby, ryżu i świeżych surówek lub warzyw gotowanych na parze. Jadając tam mam względne poczucie 'zdrowego' odżywiania. ;)
Pamiętajcie jednak, że warto przygotowywać sobie posiłki do pracy/szkoły samodzielnie, nie koniecznie tego samego dnia. Wykorzystajcie wieczór na przyrządzenie smacznej sałatki, którą będziecie mogli na następny dzień bezpiecznie przetransportować w lunch boxie.
I jeszcze jedno! Nawadniajcie organizm. Pijcie dużo wody, ale nie koniecznie w czystej postaci. Zielona herbata będzie idealna. Spowalnia powiem proces starzenia, przyśpiesza i ułatwia trawienie, a w zależności od sposobu parzenia może pobudzać lub relaksować.
3. W zdrowym ciele zdrowy duch.
Uprawiacie sport, dbacie o zdrową dietę. Co jeszcze? Zadbajcie o zewnętrzną 'kondycję' ciała. Złuszczajcie martwy naskórek za pomocą peelingów. Nawilżajcie skórę balsamami. Paniom polecam przynajmniej raz w tygodniu urządzenie domowego salonu spa. Nałóżcie na twarz wygładzającą lub odżywczą maseczkę. Pamiętajcie o codziennej pielęgnacji i oczyszczaniu. Zmywajcie dokładnie makijaż, żeby pory skóry mogły 'oddychać'. Nie zapomnijcie też o dłoniach i stopach. Noście przy sobie krem do rąk, a po wieczornym prysznicu starannie wysmarujcie stopy balsamem. Dzięki temu dłonie będą Waszą wizytówką, a latem wysuszone pięty nie będą problemem powstrzymującym przed założeniem sandałów :)
4. Co z tym duchem?
Nie zapomnijcie o tym, że umysł też potrzebuje treningów :) Chwytajcie więc w wolnej chwili za książki, sięgajcie po matematyczne łamigłówkę. Pogłębiajcie swoje pasje i zainteresowania. Znajdźcie czas na relaks i odrobinę odpoczynku. Wysypiajcie się, by mieć dużo energii na podbój świata ;) Myślcie o sobie jak o całości: ciało+duch+umysł i pielęgnujcie każdy z jej fragmentów :)
Dzięki temu, Wasze samopoczucie na pewno będzie dużo lepsze i w swoim ciele będziecie się czuć idealnie! :)
9 komentarze :
Daj znać co myślisz!