Smukła pomarańczowa panienka w otoczeniu zupy. I pytanie retoryczne.
Przygotowując dzisiejszy obiad, a następnie, tradycyjnie już, fotografując go z każdej strony zażartowałam sobie mówiąc, że powinnam zostać szefem kuchni robiącym zdjęcia wszystkim wydawanym daniom. Sprawia mi to ogromną frajdę. Kombinowanie, ustawianie talerzy pod odpowiednim kątem, doprawianie, smakowanie, ozdabianie. Ach! Mój żywioł... Współlokatorka zapytała wtedy, co bym zrobiła, gdyby postawiono mnie przed wyborem jednej z dwóch możliwości: zostania szefem kuchni i przyjęcia stanowiska fotografa. Zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać. Rzecz jasna szefem kuchni nigdy nie zostanę z przyczyn technicznych (chyba, że otworzę własną restaurację ;) ), profesjonalny fotograf też zresztą póki co pozostaje chyba w sferze marzeń (daleko mi do profesjonalizmu itd...). Ale gdybym miała okazję takiego wyboru... Szczerze powiedziawszy miałabym problem z podjęciem decyzji. Można być oczywiście szefem kuchni, fotografującym swoje kulinarne dzieła w domowym zaciszu, czy też fotografem z pasją zaglądającym do garnków w wolnym czasie. Ale po co rozdzielać takie dwie cudowne profesje? :) Najchętniej wybrałabym obie! :)
~*~
Pozostawiając jednak cenionego szefa kuchni w sferze marzeń, przenoszę się do własnej kuchni serwując na obiad kremową zupę marchewkową. Idealną! Zrobiłam ją po raz pierwszy, ale zdecydowanie nie ostatni. Aksamitna, lekka konsystencja, bardziej przypominająca mus niż zupę-krem. W dwóch wariantach. Ze śmietanowym kleksem i pietruszką lub z podsmażonym boczkiem dla tych, którzy nie potrafią żyć bez mięsa :) Tak więc.. Niech króluje marchewka! :)
Sposób przygotowania:
Cebulę obrać i posiekać na drobną kostkę. Marchewkę i ziemniaki obrać, umyć, pokroić w kostkę. Masło stopić w dużym garnku, zeszklić cebulę. Następnie do cebuli dodać marchew i ziemniaki i smażyć 10 minut. Wlać bulion, przyprawić do smaku solą i pieprzem. Gotować 20 minut. Zupę zmiksować, doprawić pieprzem, solą i imbirem. Boczek pokroić na paski, podsmażyć do zrumienienia. Zupę przelać do talerzy, przystroić kleksem ze śmietany i natką pietruszki lub boczkiem.
SMACZNEGO!
A na koniec... Z okazji nadchodzącej wiosny, dla wszystkich, którzy jeszcze nie spotkali swojej drugiej połówki mam taką małą propozycję :)
Zupa jest małym falstartem w Przedwiosennym Festiwalu Zupy Peli. :)
Zupa-krem z marchewki... Poczciwa: "przecieranka". Kocham!
OdpowiedzUsuńmamy ją! :D
OdpowiedzUsuńTo nic Ci nie pozostaje jak połączenie obu czyli blogowanie :) no albo bycie członkiem zespołu w jakimś piśmie kulinarnym. Twoja marchewkowa wygląda booosko!
OdpowiedzUsuńKrem z marchewki! Ile razy ratował mnie od przeziębienia w zimie! A Twój przepiękny :)
OdpowiedzUsuńalez optymizmem tryskające!
OdpowiedzUsuńmmm ;]
a jakie pyszne!
Mega pysznie wyglada :)
OdpowiedzUsuńAch naraobilas mi smaku~~:)
również uwielbiam dekorowanie i fotografowanie potraw, które wcześniej przygotowałam :))) przestawiać, ustawiać, aranżować... ech, mogłabym tak całymi dniami ;)
OdpowiedzUsuńwszelkie zupy kremy bardzo lubię :)
dla mnie jednak ta wersja udekorowana kleksem śmietany i świeżym listkiem pietruszki... jakoś tak wiosennie ;)
pozdrawiam ciepło!
Fantastyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZupka marchewkowa ulubiona mojego brzdąca :)
w życiu trzeba robić to co się lubi :).
OdpowiedzUsuńA zupa. Mmmm... Boże taka godzina a mnie się jeść chce na całego!
Energetyczny widok.Wiosenne klimaty.Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNo niezła ze mnie gapa - dopiero zorientowałam się, żeś taka doświadczona blogerka! Zdjęcia cudne ;-) Ja z kolei jednak jestem bardziej kuchara - tak się zawsze w tej kuchni zapomnę, że mi potem czasu na pstrykanie brakuje :-( pozdrówki.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis, ale zdjęcia jeszcze lepsze ;) wyglądaja bardzo profesjonalnie, jak z magazynu Kuchnia :)
OdpowiedzUsuńściskam,
Szana :)
Zupa krem jest super, a ze słodkiej marchewki przypomina mi lato. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że będzie z dodatkiem pomarańczy :D Ale bez też wygląda fantastycznie apetycznie. Lubię takie warzywne kremy :)
OdpowiedzUsuń